Bardzo udany początek sezonu na flądrowate

W sobotę 10 kwietnia udało mi się po raz drugi w tym roku wyskoczyć na plażę z surfami. Tym razem wybór padł na miejsce, które mam, prawie że pod nosem, czyli zachodnią plażę w Ustce. Nad wodą jestem tuż przed godziną 8. Na miejscu czeka już na mnie Marcin z Pawłem, którzy łowią od świtu i chwalą mi się pierwszymi rybami, w tym (jak się później okazało, największą tego dnia) piękną płaską Pawła, która miała ponad 42 cm. Zapowiadało się naprawdę obiecująco.

Widok pięknej storni złowionej przez Pawła pomimo niewyspania się szybko postawił mnie na nogi.

Ryby z krótkimi przerwami współpracują z nami od początku do końca trwania zasiadki. Odławiamy je zarówno z dalszych odległości, tj. zza drugiej rewy, jak również z pierwszego dołka, czyli z odległości często nieprzekraczającej nawet 40 metrów. Ryba jest ewidentnie na braniu, co potwierdza fakt, że płaskie reagują praktycznie na każdy z zestawów wrzucanych przez nas do wody. Należy jednak zauważyć, że najskuteczniejszy tego dnia okazał się zestaw przystosowany do łowienia ryb w toni, uzbrojony w dwa stosunkowo długie troki ozdobione kilkoma kulkami wypornościowymi – taki zestaw łowił w większości dublety. Przynęty to standardowo – fileciki ze śledzia i belony oraz tubisy.

Jeden z wielu dubletów złowionych w tym dniu przez Marcina

Pogoda tego dnia była sprzyjająca bardziej dla plażowicza niż wędkarza – praktycznie pełna lampa i umiarkowany wiatr z kierunku zachodniego i północno-zachodniego. Woda pracowała, nie bardzo mocno, ale co jakiś czas na drugiej rewie tworzyły się małe grzywki. W dalszym ciągu spotykam się z teorią, że płastugi nie lubią prześwietlonej wody i należy ich szukać w najgłębszych partiach łowiska i/lub wędkować późnym popołudniem, wieczorem, albo w nocy. Moim zdaniem to nieprawda, czego dowodem jest m.in. opisywany przeze mnie wypad. Największa ilość brań tego dnia przypadła na okres pomiędzy 13, a 15 – czyli sam środek dnia!

Tego dnia kij High Detect SUNSET z serii LEGENG sprawdził się wyśmienicie. Jego czuły tip sygnalizował branie każdej ryby.
Pomimo słonecznej pogody ryby żerowały cały dzień

Wędkowanie kończymy z Marcinem przed godziną 18, Paweł dużo wcześniej, bo już o godzinie 12. Ostateczne podsumowanie sobotniego wypadu na plażę wygląda następująco: Paweł 10 sztuk, Marcin i ja – każdy ponad 20 sztuk. Tego dnia nikt z nas nie złowił niewymiarowej płaskiej, natomiast każdy mógł się pochwalić pięknymi, ponad 40sto centymetrowymi rybami. Wypad uważam za zdecydowanie udany i z niecierpliwością czekam już na następny.

tekst i foto Michał Abramczuk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *